poniedziałek, 16 lipca 2012

Rozdział czwarty

Podniosła się gwałtownie z posłania, tym samym zrzucając kołdrę na podłogę. Szmaragdowe oczy utkwione w niewidocznym punkcie w ciemnym pokoju wyrażały zaskoczenie, niedowierzanie. Dziewczyna po chwili uświadomiła sobie, iż znajduje się w swoim pokoju. Uspokoiła się na tyle, aby jej oddech wrócił do poprzedniego rytmu. Przeczesała dłonią włosy. "To tylko sen" pomyślała. Zerknęła w stronę drzwi, które pozostały nienaruszone. Przygryzła lekko wargę.
-To niemożliwe. - szepnęła, nasłuchując jakichkolwiek dźwięków dobiegających z korytarza, lecz nic nie usłyszała. I dobrze. Wiedziała, że to co zobaczyła nie było niczym jak snem. Zwykłym snem, który nigdy się nie ziści. Zobaczyła swą matkę, ojca, brata i siebie jak wspólnie siedzą przy stole. Ich twarze promieniały od radości byli po prostu szczęśliwi. Ale to tylko złudne marzenie. Potrząsnęła głową.  Spojrzała na zegar, który stał na niewielkiej szafeczce obok łóżka. Wskazywał 06:50. Chcąc nie chcąc powinna już wstać i szykować się do szkoły. Z ociąganiem wstała z łóżka, stawiając swe bose nogi na podłodze. Owiał ją lekki chłód. Podniosła kołdrę i zaścieliła łóżka. Swe pierwsze kroki skierowała do szafy w poszukiwaniu ubrań, po czym udała się do łazienki. Po niecałych 20 minutach wyszła, wzięła plecak i wyszła z pomieszczenia. Nie wiedziała co o tym myśleć. Ten sen....Bardzo by chciała, aby wszystko było jak dawniej, ale nie będzie i świetnie o tym wie. Zeszła po schodach na dół, nie napotykając po drodze ani ojca czy też brata. Lepiej, że ich nie widziała. Nie miała ochoty z nimi rozmawiać. Ba! Nawet z nimi rozmawiać. Wolałaby być sierotą niż mieć taką rodzinę. Jedynie matka ją rozumiała, ale ona odeszła, pozostawiając ją samą z nimi. Westchnęła i wkroczyła do kuchni. Ku jej szczęściu nikogo nie zastała. Chociaż śniadanie zje w spokoju. Podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej plaster szynki, który położyła na chleb. Zauważyła dzbanek soku pomarańczowego, stojącego na szafce. Nalała sobie w szklankę. Usiadła na krześle i zaczęła konsumować. Zjadła prowizoryczne śniadanie i umyła po sobie naczynie. Wzięła plecak i wyszła z domu. Wychodząc, owiał ją lekki wiaterek. Słońce powoli zaczęło wychodzić za horyzontu, posyłając kilka nieśmiałych promieni. Dzień zapowiadał się ładny, gdyż na niebie nie zauważyła żadnej chmurki. Szła wolno rozkoszując się chwilą spokoju. Idąc napotykała nieznanych jej ludzi, którzy krążyli już po mieście, kierując się do pracy. Do jej uszu dotarły odgłosy rozmów i gromkiego śmiechu. Wychyliła się lekko za tłumu ludzi, którzy szli przed nią. Zauważyła rudowłosą, blondynkę i bruneta, którzy jakby nic rozmawiali głośno, obgadując każdego kogo się dało. Nie miała ochoty mieć z nimi do czynienie. A pewnie by ją zaczepili i wyśmiali, z resztą jak zawsze. Zdążyła się już przyzwyczaić. Zatrzymała się raptownie i spojrzawszy na sygnalizację świetlną, przeszła na drugą stronę. tego jeszcze brakowało, aby od rana popsuli jej nerwy. Choć raz mogło być inaczej. Usłyszałam salwę śmiechu dobiegającą z drugiej strony ulicy. Kątem oka zauważyłam jak Ino z Karin patrzą na mnie i się śmieją wraz z brunetem. Przewróciłam oczami. Niektórzy się nigdy nie zmienią. Wzniosłam oczy ku niebu.  Nagle poczuła jak w coś uderza. Zachwiała się i upadła z łoskotem na chodnik.
-Aha. - szepnęła, czując ból w okolicach kości guzicznej. Spojrzała do góry szukając sprawcy owego wypadku, którym okazał się Itachi. Brunet uśmiechnął się przyjaźnie i wyciągnął rękę.
-Pomóc. - Sakura z wdzięcznością przyjęła pomoc. On tylko był dla niej miły z męskiej części społeczeństwa. Po chwili znów stanęła na nogach. "Ciekawe czy widzieli jak upadam?" pomyślała, spojrzawszy na drugą stronę.
-Dziękuję. - wydukała. Lecz nic więcej nie powiedziała, gdyż z niemałą siłą została przygwożdżona do podłoża. Czuła jak coś ciężkiego siedzi na niej. "No znowu" jęknęła w duchu. Spojrzała przed siebie dostrzegając twarz blondyna. "No pięknie, a ten co tu robi?" pomyślała. Nagle poczuła jak ręce Deidary znalazły się na jej biuście. Zażenowana zerknęła na niebieskookiego.
-Oo sorry. - uśmiechnął się.
-Jesteś ciężki, zejdź ze mnie-rzekła.
-Nie jestem ciężki. - Blondyn nadął policzki obrażany, ale zaraz zeszedł z Haruno. Dziewczyna podniosła się z ledwością sama i otrzepała ubranie z kurzu.
-Chodźmy już. - ponaglił blondyn kierując się w stronę szkoły. Sakura wraz z brunetem poszli za nim. Zielonooka się spodziewała się, iż zobaczy Deidare, który w dodatku z nią rozmawia normalnie. Jak ludzie szybko się zmieniają, no może niektórzy. Ale nie chciała się tym teraz zajmować.
-Jak się czujesz. - zagadnął karooki.
-Dobrze. - odparła z uśmiechem.
-Czy nie chciałabyś iść po szkole na kawę-spytał nagle chłopak. Haruno spojrzała na niego uważnie. "On żartuje, prawda?". Cóż. Nigdy nie przypuszczała, że ktoś ją gdzieś zaprosi prócz przyjaciółek rzecz jasna.
-Nie wiem czy to dobry pomysł. - rzekła z wolna.
-Czemu?
-Twój brat. - Zatrzymali się raptownie przed szkolnym dziedzińcem. Haruno poszukała wzrokiem Sasuke, którego nie można było nie zauważyć, gdyż wokół niego stała grupa dziewczyn. Itachi powiódł za nią wzrokiem dostrzegając brata.
-To mały gówniarz. Nic nie rozumie. - rzekł  przekonaniem. "Tak łatwo się nie podda" pomyślała. - Do końca szkoły masz czas aby mi powiedzieć, lecz oczekuje na pozytywna odpowiedzi. Nagle obok nich przeszedł młodszy Uchiha, który zatrzymał się raptownie na widok Haruno. Odwrócił się i z kpiącym uśmieszkiem spojrzał na dziewczynę. Ilustrował ją krytycznym spojrzeniem.
-Sasuke idź już bo spóźnisz się na lekcje. - odezwał się Itachi.
-A ty niby co? Mój ojciec? Nie będę się Ciebie słuchał. - odgryzł się.
-Tak ale nie ja dam Ci kare jak się spóźnisz. - rzekł spokojnie brunet.
-Oj... A może dzisiaj nie pójdę co? Jesteś taki sam jak ojciec.
-A by bezczelny jak matka!   - wycedził przed zęby starszy brat. Haruno się lekko oddaliła, gdyż zapowiadało się na porządną kłótnie braci.
-Nie mieszaj w to matki. - rzekł ze złością, podchodząc bliżej. Deidara patrzył na scenę z niepokojem. Kilkoro uczniów obserwowało owe zajście ze nie ukrytą ciekawością.
-Ja?! Ty wmieszałeś to ojca! -  Itachi postąpił krok na przód.
-Hola! Chłopcy, spokój. -  Niebieskooki podszedł do nich, chcąc zażegnać sytuacje.
- Zamknij się! - odpowiedzieli razem.
-Chciałem pomóc. - wzruszył ramionami i oddalił się na bezpieczną odległość. Sakura nie chciała uczestniczyć w tej scenie. Tym bardziej, że to z jej winy zaczęli się kłócić. Skierowała się do wejścia do szkoły. Nie powinna go tak zostawiać, lecz z drugiej strony pewne by tylko pogorszyła sprawę. Westchnęła cicho. Tuż przed sobą zauważyła przyjaciółki. Zrobiło się jej lżej na sercu. One również ją zauważyły.
-Co tak długo?-wypaliła na przywitanie Temari.
-Małe komplikacje. - odparła.
-Ta jak zawsze. - rzekła ze znudzeniem blondynka, wkładając książki do szafki.
-Wcale nie zawsze. - naburmuszyła się Sakura.
-A co się stało? - Do rozmowy włączyła się Hinata.
-Nic takiego. Po prostu kogoś spotkałam. - rzekła wymijająco.  Sabaku spojrzała na nią podejrzliwie, lecz już więcej nic nie powiedziała.
-Co mamy pierwsze? - zmieniła temat zielonooka.
-Hmm...sztukę. - odezwała się Hyuga. Blondynka zatrzasnęła drzwiczki swojej szafki, która skrzypnęła przeraźliwie.
-No co? - spytała Temari, widząc wzrok przyjaciółek. - Nie moja wina, że to się popsuło. Nagle różowowłosa dostrzegła wśród tłumu uczniów bruneta, który kierował się w jej stronę. Zauważył ją
-Czemu uciekłaś? - spytał, kiedy znalazł się blisko niej. Dziewczyna zmieszała się. Nie wiedziała co powiedzieć. Itachi uśmiechnął się delikatnie. Zadzwonił dzwonek, tym samym ratując ją. Uśmiechnęła się przepraszająco i udała się do klasy lekcyjnej wraz z koleżankami. Nauczyciel już otwierał klasę, po czym wpuścił uczniów do środka, a sam na końcu wszedł do pomieszczenia. Sakura wraz z przyjaciółkami zajęły pierwszy rząd z przodu, aby siedzieć z dala od Sasuke i zgrai plastików. Usiadła na krześle, po czym z plecaka wyjęła przybornik do rysowania i położyła go na ławce. Dziewczyny również wyciągnęły swojej rzeczy a teraz czekały na instrukcje psora.  Mężczyzna w średnim wieku właśnie ustawiał swe rzeczy na biurku, a po chwili zwrócił się do uczniów, patrząc na nich spod okularów.
-Witajcie! - przywitał się. - Na dzisiejszej lekcji będziemy rysować...krajobraz. - odparł po chwili.-Ale...wymyślony przez san samych, więc praca będzie trochę utrudniona. Dla ludzi z wyobraźniom pewnie nie. Zaczynajcie, macie 2 godziny. - rzekł i usiadł na krześle. Haruno otworzyła swój szkicownik i wpatrywała się biała kartkę. "Krajobraz, hę?" myślała. Cóż. Miała wyobraźnię, więc to nie będzie problemem, choć ma kilka już pomysłów. Wzięła do ręki ołówek i zaczęła powoli kreślić nie wyraźnie linie.
-Co rysujesz? - usłyszała szept granatowłosej.
-Coś innego....sama zobaczysz. - uśmiechnęła się lekko. Dziewczyna odwzajemniła uśmiech. Z uśmiechem wpatrywała się w swoje dzieło, które właśnie przed chwilą skończyła. Narysowała trzy syrenki, które leżały na piasku i lekko się uśmiechały, a wokół nich roztaczała się dzika plaża porośnięta różnymi egzotycznymi roślinami. Nie wiedziała dlaczego akurat to jej przyszło do głowy. To było coś innego niż te rysunki, które wcześniej malowała. Chciała pokazał psorowi swoją pracy, kiedy padł na nią czyjś cień. Spojrzała na przybysza, którym okazał się Sasuke. Uśmiechał się kpiąco.
-I to ma być rysunek? - Zaśmiał się i wziął papier do ręki.
-Oddaj to nie twoje. - warknęła. Chciała odebrać brunetowi swoje dzieło, lecz ten uchylił się i oddalił o krok od niej.
-Chyba to już nie będzie Ci potrzebne. - pokazał na rysunek, po czym podarł go na cztery części. Sakura sparaliżowana wpatrywała się jak Uchiha niszczy jej prace. Niektórzy z uczniów przyglądali się tej scenie. Sakura mocno zacisnęła palce na blacie ławki. "Nie". Nagle ogarnęła ją wściekłość. "Jak On mógł?!" Wstała z ławki.
-Ups...nie chciałem. - odparł karooki i wyrzucił kartki do kosza. Dziewczyna podeszła do niego z wolna. Czuła wzrok wszystkich na sobie, ale ją to nie obchodziło.
-I co? - zakpił. Rozpłaczesz się. Znów się zaśmiał. Podeszła do niego i z całej siły uderzyła go w policzek. Chłopak zachwiał się i upadł na biurko nauczyciela, który momentalnie poderwała się z miejsca.
-Haruno! Co to ma być?! - krzyknął brązowooki.
-Zniszczył moją pracę.
-Nie obchodzi mnie to. Za drzwi. - Pokazał palcem na drzwi. W zielonookiej się zagotowało. Ten facet jeszcze trzymał stronę Sasuke. Zacisnęła ręce w pięści, lecz nic nie powiedziała. Posłusznie wyszła z klasy, zatrzaskując za sobą drzwi. Musiała się uspokoić. Usiadła na pobliskiej ławce.Najpierw chciała znaleźć się z dala od tej klasy, więc skierowała się prosto korytarzem. Znalazła się w holu, lecz tu też nie chciała zostać, poszła dalej i skierowała się do lewego skrzydła. Podeszła do okna, z którego był widok na boisko. Zauważyła jak uczniowie biegają po ziemi i grają w koszykówkę. Westchnęła i oddaliła się od okna. Usiadła na pobliskiej ławce. Jeszcze zostało jej dużo czasu. Usłyszała stukot butów o posadzkę, ktoś szedł korytarzem. Za rogu wyszedł czerwonowłosy chłopak.
-Co, ucieczka z lekcji? - rzekł kiedy był dostatecznie blisko niej.
-Co cię to?! - warknęła różowowłosa. tego jeszcze brakuje, aby ktoś ją wypytywał.
-Tak pytam. Wzruszył ramionami.
-Niby po co? Nie powinieneś być w klasie? - spytała.
-Ja w przeciwieństwie do Ciebie mam pewne obowiązki. - rzekł z wyższością.
-Jasne... Siedzenie i nic nie robienie. - odpowiedziała mu z pogardą. Czerwonooki zatrzyma się i zlustrował ją wzrokiem, po czym skierował się do klasy na końcu korytarza.
-Wreszcie spokój.  - Nie dość, że Sasuke zaczynał ją męczyć to w dodatku drugi się przypałętał. Miała tego dość. Nie chciała mieć nic wspólnego z Uchihą! Nie wiedziała co zrobić, więc wyciągnęła z plecaka czasopismo i zaczęła czytać. Musi jakoś zabić nudę. Nie minęło kilka minut, a znów na korytarzu usłyszała odgłos kroków.
-Czytam co czytam i nic nie powinno Cię to obchodzić. - rzekła w stronę Sasoriego, który przechodził obok niej już drugi raz.
-Nie obchodzi. - odparł, wcale na nią nie patrząc.
-No i dobra... - Przewróciła na następną stronę, czytając wywiad przeprowadzony z jakąś gwiazdą filmową.

W głośnym westchnieniem odłożyła czasopismo, które już przeczytała. Wyciągnęła nogi i spojrzała na pusty korytarz. Nagle rozbrzmiał dzwonek.
-Nareszcie! - wyszeptała i powoli wstała z ławki. Schowała gazetę do plecaka i udała się do holu, gdzie spodziewała się spotkać przyjaciółki. Była ciekawa co wydarzyło się po tym jak wyszła z klasy. Uczniowie tłoczyli się na korytarzu, przemieszczając grupkami do swoich klas. Przedzierała się przez tłum, kiedy poczuła jak na kogoś wpada. Zachwiała się lekko, ale nie upadła.
-Uważaj jak leziesz ślamazaro! - warknął Sasuke i dumnym krokiem oddalił się od niej. Ze wszystkich ludzi musiała wpaść akurat na Niego?! Ech.....los jest niesprawiedliwy.
-Sakura! - Usłyszała nawoływanie przyjaciółek, które szły w jej stronę. Powiodła wzrokiem na Uchihą, który akurat podszedł do, kranu napić się wody.
-Sak... - usłyszała blisko.
-Zaraz go dorwę. - warknęła podirytowana Temari. Haruno zatrzymała ją ruchem ręki.
-Nie warto. - rzekła, zwracając się do blondynki. Zerknęła na bruneta, który pić wodę. Patrzyła na niego z przymrożonymi oczami. Podniosła lekko prawą dłoń i wykonała nieznaczny ruch nadgarstkiem. Uchiha zasycił swoje pragnienie i posłał jej złośliwy uśmiech. Z niewiadomych przyczyn kurek się odkręcił i wystrzelił w chłopaka strumieniem wody. Nikt tego nie zauważył. Uchiha przestraszony nagłym 'atakiem' odskoczył od kranu głośno krzycząc. Jego bluzka była mokra jak również. Młodzież zebrana na holu wpatrywała się w tą scenę głośno się śmiejąc. Uchiha zazgrzytał wściekły zębami. Haruno z uśmiechem wpatrywała się z ogłupiałego bruneta.
-To twoja wina! - krzyknął, pokazując palcem na zielonooką. Dziewczyna spojrzała na niego spod łba.
-To mądralo powiedz mi jakim cudem mogłam to zrobić?! A i tak ci się należało za zniszczenie mojej rzeczy. - Uśmiechnęła się i odwróciła do koleżanek.
-Znowu zaczynasz? - spytał, nadchodząc  z naprzeciwka Itachi i lustrując brata wzrokiem. - Sasuke jak Sakura miała to zrobić, po prostu źle odkręciłeś kran.
- Odwal się! - warknął karooki.
-Co tu się dzieje?! - Za rogu wyszedł woźny ubrany w swój codzienny uniform. Zatrzymał się przy grupce uczniaków, którzy momentalnie przestali się śmiać. Jego wzrok padł na posadzkę zalaną wodą.
-No no kto będzie sprzątał..?-odparł, szukając winowajcy. Kilkoro ludzi wskazało na Uchihe. Mężczyzna spojrzał na niego surowo.
-Ty do dyrektorki. - nakazał starzec, pokazując w jakim kierunku ma się udać, lecz chłopak ani drgnął.
-To ona. - Sasuke wskazał na Haruno, która patrzyła na niego nie zrozumiale.
-Ale jak ona miała niby to zrobić jak ty stoisz przy kronie? - spytał podirytowany woźny. Kolejna salwa śmiechu wydobyła się z gardeł zebranych. Różowowłosa parsknęła śmiechem.
-Zabawny jesteś.. - odpowiedziała.
-To wiedźma, to ona zrobiła. - Upierał się Uchiha, który nie miał zamiaru odpuścić. Nikt nie ma prawa z nim zadzierać tym bardziej ta różowa.
-Sasuke nie ośmieszaj się. Naruto stanął obok przyjaciela i położył mu rękę na ramieniu.
-Jak ja mówię prawdę! Dlatego jest taka brzydka! - krzyknął brunet i strącił dłoń niebieskookiego.
-Dość do dyrektorki bo sam Cię zaprowadzę. - warknął woźny. Karooki zaklął cicho pod nosem, po czym ze spuszczoną głową skierował się do gabinetu. Przeszedł obok Sakury i koleżanek lecz nie powiedział ani słowa.
-No już, już do klas. o znajmił woźny. Uczniowie zaczęli opuszczać hol i już gdzie nie gdzie słuchać było śmiech. Z twarzy Haruno zniknął uśmiech. Może i dopiekła Sasuke, lecz jego słowa ją zabolały i to bardzo. Choć nie wiadomo jakby chciała pozostanie taką na zawsze. Uchiha zauważył jej smutek.
-Nie przejmuj się on jest głupi. - pocieszał dziewczynę.
-Ty tak sądzisz, ale co ja mam o tym sądzić? -  On ma racje. Spuścił głowę. Chciała odejść, lecz on złapał ją za rękę i przytuli ją do siebie. Różowowłosa była zdezorientowana. Pierwszy raz chłopak ją przytula i może ostatni.
-Ja sądzę co innego. - odparł. Czuła bijące od niego ciepło a także zapach jego perfum.
-Niby co takiego sądzisz? - Wpatrywała się w jego oczy.
-Że jesteś. - odgarnął dłonią kilka jej niesfornych kosmyków włosów. - śliczna. - Dziewczyna speszona spuściła głowę. Czuła, że się zaczerwieniła. Zauważyła, iż kilku uczniów się na nich patrzy, więc wyswobodziła się z jego objęć. Choć wcale nie miała na to ochotę.
-Wcale nie. Zadzwonił dzwonek oznajmiając początek kolejnych lekcji.
-Właśnie, że tak.-Czekam na odpowiedź-rzucił na odchodne. Sakura westchnęła.
-A co mu chodziło? - spytała zaciekawiona Temari, patrząc w ślad za brunetem. - Nie wiem ale ostatnio coś on bez ustanku się koło Ciebie kręci. - rzekła z zadziornym uśmiechem Sabaku. Hinata zaśmiała się cicho. Zielonooka zmieszała się zakłopotana.
-Nie..to nic....chodź my lekcję. - ponagliła przyjaciółki i szybkim krokiem skierowała się do sali lekcyjnej, która mieściła się na pierwszym piętrze. Nie chciała mówić dziewczyną o propozycji Itachiego, bo po co? Przecież i tak nie pójdzie i tym bardziej z nim. Nie po tym jak załatwiła jego brata. Weszła na kamienne schody, które mknęły do góry. Teraz miała japoński i to dwie lekcję z Kaszalotem, który zapewne trochę się spóźni. Ale nie chciała tego sprawdzać, nie chciałaby mieć spóźnienia. Zatrzymała się dopiero przy klasie. Oparła się plecami o ścianę. Chwilę potem zjawiły się jej koleżanki.
-Co tak pędziłaś? - rzekła trochę zmęczona białooka.
-No właśnie.. - wtrąciła się blondynka-jakby Cię ktoś gonił.
-Po prostu nie chciałam się spóźnić-wyjaśniła.
-Jasne przecież wiesz, że Kaszalot się zawsze spóźnia. - Niebieskooka założyła ręce na piersi.
-Witam! A jednak się nie spóźniłem. - Temari osłupiała słysząc owe słowa, powoli odwróciła się na pięcie i spojrzała na przybysza. Jej oczom ukazał się siwowłosy mężczyzna z maską.
-To chyba sen... - wyjąkała.
-Ja też się cieszę, że Was widzę. - Czarnooki uśmiechnął się pod maską. Podszedł do drzwi i otworzył je za pomocą klucza. - To mój szczęśliwy dzień. Uczniowie weszli powoli do klasy.
-To chyba cud... - jęknęła blondynka.
-Nie przejmuj się Temari. - pocieszyła koleżankę, Hinata. Sabaku usiadła na ławce tępym wzrokiem wpatrując się w tablice.
-Zawsze może być gorzej. - szepnęła jej na ucho Sakura.
-Ha  ha ha.... - Haruno wyciągnęła swoje podręczniki i ustawiła je na ławce. Może teraz będzie miała święty spokój. Nie zauważyła bruneta, czyżby jeszcze siedział u dyrektorki?
-Witam Was serdecznie. - przywitał się Hatake. - Więc... - przerwał, gdyż drzwi otworzyły się nagle i do sali wkroczył Uchiha. Bez słowa skierował się do swej ławki, posyłając zielonookiej mściwe spojrzenie. "Cudownie..." pomyślała.
-My też się cieszymy, że jesteś. - odparł jakby nigdy nic Kakashi. - Na czym to skończyłem? Ach..tak. Tak więc dzisiaj zaczniemy omawiać jedno ze słynnych dzieł Shespira a mianowicie "Romeo i Julia". Chyba każdy zna powieść? Spojrzała zaciekawiony po klasie. - Wynika z tego, że wszyscy czytali ową książkę. Cudownie. Dzisiaj będzie pracować w grupach. Dla każdej grupy dam inne zadanie, które musicie wykonać. Na na koniec zaprezentujecie swoją grupę. Tak więc....Shino, Kiba, Ino i Karin będziecie razem.
-Co?! - krzyknęła czerwonowłosa. - Mam być z tymi półgłówkami? - Wskazała na dwóch chłopaków.
-Ciekawe kto tu jest półgłówkiem?! - odgryzł się brązowowłosy.
-To ja ustalam zasady. - rzekł z powagą nauczyciel. Karin już więcej się nie odezwała. - No dobrze teraz...Hinata, Naruto, Temari i Shikamaru. "Więc nie będę z nimi?" pomyślałam smutno. "Ciekawe z kim?" popatrzyłam po klasie, już każdy się przesiadał do swoich grup.
-No i ostatni...Sasuke i Sakura.. - "Nie, tylko nie to!!"Brunetowi również nie spodobała się ta propozycja. "Nie będzie łatwo" pomyślała załamana.
-Teraz rozdam Wam zadania. - Usłyszała jak krzesło przesuwa się podłodze, po czym koło niej usiadł Sasuke. "Och" Spojrzała na przyjaciółki, które patrzyły na nią współczująco.
-Proszę. - Szarowłosy podał dziewczynie skrawek papieru. Miłej pracy. "Chyba dla Ciebie" pomyślała rozgoryczona.-Zaczynamy.-krzyknął psor. Wzięła do ręki kartkę i zaczęła czytać:

1. Napisz list Romea do Juli. W pracy umieść uczucia Romea do Juli, jego emocję i tęsknotę.

"Nie będzie to takie proste" pomyślała. Otworzyła zeszyt i wyrwała z niego kartkę papieru, po czym wzięła do ręki długopis. Czuła na sobie wściekły wzrok bruneta i szczerze jej to przeszkadzało i to bardzo.
-Może byś mi pomógł? - spytała. Bo przecież to praca w grupach.
-Jeśli jesteś taka mądra, to zrób sama-warknął i założył ręce na piersi. Pokręciła głową zażenowana.
-Zobaczymy co tak naprawdę umiesz. - dodał jeszcze szeptem. Wyczuła w jego głosie zawiść. Nie powinna się dziwić. Jeszcze raz przeczytała zadanie, aby być pewną, że dobrze zrozumiała.
-I co? Nie piszesz. - Zaśmiał się z pogardą chłopak.
-Możesz się zamknąć!? W porównaniu do Ciebie chce to zrobić. - Posłał jej długie zimnej spojrzenie, lecz nic już nie powiedział. "I dobrze, w końcu mogę się skupić". Powoli zaczęła pisać słowa, które układały się w zdania. Kilka razy skreśliła  wyrazy, które nie pasowały. Musiała oddać uczucia, które towarzyszyły Romeo, kiedy pisał list do Juli. Nie było to łatwe, wczuć się w rolę kochanka. W końcu jednak skończyła i była zadowolona.
-No dobrze ktoś skończył? - spytał Kakashi. Uczniowie spojrzeli na niego, lecz żadne nie podniósł ręki. Haruno zgłosiła się. -O już..to czytać Saakura. - Dziewczyna wstała i zaczęła czytać:

Zadanie: Napisz list Romea do Juli. W pracy umieść uczucia Romea do Julii, jego emocję i tęsknotę.

  Żadne słowa nie są w stanie wyrazić tego,co do Ciebie czuję.Kiedy pierwszy raz Cię zobaczyłem, wiedziałem ,że jesteś tą jedyną.Kocham Cię i nie potrafię bez Ciebie żyć. Jesteśmy jak dojrzewające listki róży w porannej rosie,młodej i potrzebujący wzajemnej,szczerej miłości. Co noc zasypiam, myśląc o tobie, i o tym co przyniesie nowy dzień,czy znów się spotkamy o zmroku.
Gotowy jestem zrobić dla Ciebie wszystko.
Wiem ,że nasze rodziny są sobie wrogie,ale mnie nie obchodzą ich protesty,że nie możemy być razem. Mogę się wyrzec mojego życia,całą przeszłość wymarzę z pamięci ,bo tylko Ty liczysz się dla mnie. Odrzucam miłość innych,bo Ciebie tylko Kocham. Z Tobą chce zacząć nowe życie.Napotkamy wiele przeszkód,żeby być razem,ale spróbujmy to przetrwać?
Chcę zachować te wspomnienia i uwierz mi ,że moja miłość do Ciebie przetrwa wieczność.

Skończyła. Hatake siedział przez chwilę nie ruchomo na fotelu, po czym z uśmiechem oznajmił:
-Brawo Sakura, piękny list! Dostajesz  6. - Dziewczyna usiadła, zauważyła jak przyjaciółki się do niej uśmiechają. - A ty Sasuke..cóż twój wkład...no..4.. - Uchiha nawet nie drgnął na krześle. Haruno kątem oka zauważyła niezadowolenie wypisane na jego twarzy.-No dobrze kto następny..?

Zadzwonił dzwonek. Zielonooka z zadowoleniem może opuścić tą sale.
-Zapomniałbym. - rzekł nagle Kakashi. - Nie macie matematyki, gdyż Anko zachorowała. - Po klasie rozniósł się fala radości.
-Super...nie będzie nas terroryzowała ta stara prukwa. - Cieszyła się Temari. Hinata spojrzała na nią krytycznie.
-Chcesz żeby Hatake Cię usłyszał? - spojrzała na nauczyciela, który zbierał swoje rzeczy z  biurka.
-E..tam.. - Machnęła na to rękom blondynka.
-Dobra ja muszę lecieć dziewczyny. Może potem się spotkamy?
-Pewnie. Pa. - Pomachały jej.
-Pa. - pożegnała się różowowłosa, kierując się do wyjścia ze szkoły. Miała cichą nadzieję, że nie spotka po drodze Itachiego. Nie miała czasu rozważyć jego decyzji. Znalazła się na dziedzińcu i rozejrzała dookoła, nigdzie go nie zobaczyła. Ruszyła szybkim krokiem do miasta, dopiero tam odetchnie z ulgą. Nagle koło niej zamajaczyła znana jej sylwetka. "Może nie widział mnie?!" pomyślała z nadzieją i przyśpieszyła. Brunet zatrzymał się i spojrzał w stronę postaci, która szybko oddalała się od niego. Uśmiechnął się delikatnie, po czym podbiegł do dziewczyny.
-Sakura... - usłyszała. "Nie......." Wiedziała, ze nie ucieknie, więc zwolniła i odwróciła się do chłopaka.
-I jak przemyślałaś? - spytał się, podchodząc do niej bardzo blisko.
-Powiedzmy, że nie miałam czasu. - odwróciła wzrok.
-Hm... To teraz pomyśl. - Nagle rzekł. Haruno się tego nie spodziewała. "Co powiedzieć?"
-No... - Tylko tyle wyjąkała.
-Wiedziałem,że się zgodzisz. - oznajmił. Spojrzała na niego zaskoczona. Przecież nic nie powiedziała takiego.
-Nic nie powiedziałam.
- Ale widzę po twoich oczach. - odparł, wpatrując się w nią intensywnie.
-One nic nie mówią przecież-upierała się.
-Umiem to wyczytać z kobiecych oczu.
-Zmyślasz. - uporczywie wpatrywała się w jego czarne tęczówki. Na jego ustach zagościł uśmiech. Kilkoro uczniów zaczęło się w nich wpatrywać. Niektórzy potrafią być wścibscy.
-Wcale nie.
-Wcale tak. -  Zaczął się z nią przekomarzać. Wywróciła oczami.
-Nie kłóćmy się, chodźmy. - namawiał ją  i ciągnąć w nieznanym kierunku.
-Ale nie powiedziałam tak. - Uchiha zatrzymał się i przestał ją ciągnąc. Odwrócił się do niej z uśmiechem.
-Ale nie powiedziałaś nie. Za późno. - wyszeptał.  Wiedziała, że przegrała. Jak sobie coś postanowi to to wykona. No i jakoś ją przekonał.
-No dobrze. - westchnęła zrezygnowana. Chwyciła go za przed ramię i oboje powędrowali w stronę miasta.

Sakura siedziała na krześle przy wspólnym stoliku z Itachim. Znajdowali się w przytulnej kafejce "Rose", która była umiejscowiona blisko plaży. Usiedli przy oknie, aby móc oglądać oddalony o kilkanaście metrów ocean. Do stolika podeszła kelnerka, długowłosa blondynka o brązowych oczach.
-Co podać? - spytała, uśmiechając się do Uchihy. Zielonooka przewróciła oczami.
-Dwie kawy expresso i szarlotkę. - odpowiedział i zwrócił wzrok w stronę dziewczyny. Kelnerka odeszła niezadowolona.
-Mam nadzieję, że lubisz kawę?
-Tak. - Uśmiechnęła się. Jej ręce spoczywały na stoliku, bawiła się telefonem. Brunet bacznie się jej przyglądał, po czym złapał jej dłoń. Spojrzała na niego.  Wytężyła wzrok. Za Itachim ktoś siedział i ich obserwował. Przechyliła lekko głowę. Jej oczom ukazał się Sasuke, który patrzył na nich zdziwiony. Zamarł w bez ruchu, trzymając w ręku filiżankę kawy. Różowowłosa próbowała go zignorować i przeniosła wzrok na jego brata.
-Co robisz? - spytała, spoglądać na splecione ręce.
-Podrywam Cię. - uśmiechnął się zadziornie i puścił do niej perskie oko.
-Nie bądź dziecinny. - odpowiedziała mu.
-Dziecinny? To nie jest dla dzieci. To dla dorosłych, prawda? - Jeszcze bardziej się uśmiechnął. Haruno uśmiechnęła się lekko. Chciała coś jeszcze mu powiedzieć, lecz obecność Sasuke ją irytowała. Nie chciała nic mu mówić, wiedząc, że tamten podsłuchuje.
-Ee.tak...no ale.....Twój brat tu jest. - odparła w końcu i zabrała swoją dłoń. Czuła jak jej ręką jest ciepła. Zdezorientowany Uchiha, odwrócił się za siebie, dostrzegając swego brata. Na jego twarzy ukazał się grymas niezadowolenia.
-Daj spokój i się nie   przejmuj. - pocieszył ją brunet, który zignorował swego namolnego brata.
-Niby jak? Cały czas coś ma do mnie. - wyrzuciła z siebie. Naprawdę nie chciała mieć z Sasuke nic wspólnego, lecz On zawsze się pojawiał w nie odpowiednim momencie i zatruwał jej życie. Nie chciała, aby wszedł jej na głowę.
-Tak? To musi być Tobą szczerze zainteresowany. - "Zainteresowany?". Cóż. Nie wyobraża sobie tego. Nawet nie chcę.
-Co? Nie... Nie lubi mnie. - odpowiedziała zgodnie w prawdą.
-Może.. - przerwał, wpatrzony w dziewczynę. - Ale ja jestem szczerze zainteresowany. - zakończył.
-Znowu zaczynasz. - Przewróciła oczami. Ile to już słyszała razy?
-Mówię tylko prawdę. - powiedział. Sakura westchnęła. "On jest niemożliwy...ale słodki". Uśmiechnęła się do własnych myśli.
-O czym myślisz? - spytał zainteresowany brunet.
-O niczym. - Potrząsnęła głową. Usłyszała twarz otwieranych drzwi i przyciszone odgłosy rozmów. Odwróciła w stronę wyjścia, dostrzegając grupkę przyjaciół Itachiego. Mina jej zrzedła. Nie lubili jej wcale prócz blondyna. Kątek oka zauważyła jak się jej przyglądają, i w takiej chwili chciała być niewidzialna. Deidara zatrzymał się i skierował w ich stronę. "Tylko nie to" pomyślała.
-Cześć. - Uśmiechnął się szeroko i usiadł obok nich. Karooki nie był zadowolony takim obrotem sprawy.
-...to ta dziewucha.. - usłyszała. Skuliła się w sobie.
-..dlaczego Itachi się z nią zadaje...to dziwadło. - Zabolało i to bardzo. Co 2 osoba....nie wszyscy prócz jej przyjaciółek, Itachiego i Deidary uważali ją za jakiegoś odmieńca. A była przecież taka sama jak inni, dlaczego więc...?.Nie zniosła tego. Wstała i nawet nie pożegnawszy się z Itachim wyszła z kawiarni. Chciała znaleźć się z dala od tego miejsca i tych ludzi. Od tego świata. Szła zdecydowanie nawet się nie zatrzymując. Chciała zostać sama. Usłyszała jak ktoś ją woła lecz ją to nie obchodziło. Dopiero mocny uścisk na ramieniu ją zatrzymał. Stanęła i odwróciła się do bruneta.
-Co się stało? - spytał.
-Nie no nic, ale tak jest zawsze. Nie mogę z nikim się umawiać bo zawsze to się dzieje. Nie przejmuj się mną idź do swoich kumpli. - wyrzuciła z siebie potok słów. Teraz było jej wszystko jedno.
-Nie. - odparł hardo. Nie chciała się z nim kłócić.
-Idź. - Nakazała. "Tak będzie lepiej" pomyślała.
-Ale...
-Nie utrudniaj tego. - wyszeptała i nawet nie zaszczycając spojrzeniem Uchihy, pobiegła w nieznanym kierunku.
"Byle daleko" pomyślała. Zmuszając swe nogi do wysiłku. Poczuła piasek pod stopami, na którym pozostały jej ślady. Po kilku minutach zatrzymała się. Zmęczyła się. Musiała się trochę uspokoić.  A nic ją tak nie uspokaja jak patrzenie na ocean. Usiadła na piasku i spojrzała na błękitną toń wody, która kusiła swoim ogromem. Dlaczego? Dlaczego przytrafiło się akurat jej?! Nie mogła być tacy ja inni? Zawsze jednak czuła, że jest inna...szczególna...a przecież to piękny dar. Dziś się właśnie przekonała. Znów przed nią pojawił się obraz szczęśliwej rodziny. Wszyscy uśmiechnięci, szczęśliwi...a jednak...
-Nie, tak nie będzie nigdy. - wyszeptała. To tylko jej marzenia, które się nie spełnią. Po co się oszukiwać?
-...Sakura. - usłyszała znany jej głos. Odwróciła  się napotykając białe tęczówki.
-Co tu robicie? - spytała zbita z tropu.
-Jak to co?! Popatrzeć na ocean. - wtrąciła się Temari. Dziewczyny nie czekając na zaproszenia usiadły obok zielonookiej. Nastało milczenie. Każda z nich wpatrywała się w zbiornik wodny.
-Jak on piękny.... - wyszeptała Hinata a koleżanki przytaknęły.
-Wiecie co... - zaczęła nieśmiało Haruno. - Chciała im to powiedzieć, bo komu innemu mogła to powiedzieć.?
-Co?
-Umiem manipulować wodą. - Spojrzały na nią z uwagą, po czym zerknęły na siebie.
-Czyli to z Sasuke... - zaczęła Hyuga. - To twoja sprawka? - Uśmiechnęła się na wspomnienie tego wydarzenia. Uczennice parsknęły śmiechem, wyobrażając sobie minę Uchihy, który został oblany wodą. Śmiały się długo, po czym jednak spoważniały.
-Szkoda, że my nie mamy takich mocy.- Żaliła się granatowłosa.
-Właśnie. To byśmy furorę robiły! - Uśmiechnęła się zadziornie niebieskooka.
-Tak. Niezawodne trio. - rzekła zielonooka. Haruno spojrzała n swój zegarek, który wskazywał 17. Chcąc nie chcąc musiała się zbierać, aby znów nie paść ofiarą ojca. Wstała i otrzepała się z piasku, koleżanki poszły w jej ślady.
-Musze iść, to do jutra. Pa.
-Pa. - Pożegnały się i każda skierowała do swego domu.